W zasadzie nic niezwykłego, ot zwykły weekendowy wylot relaksujący. Jedyne co było niezwykłe to dobór grupy (nie mieliśmy okazji znać się wcześniej bezpośrednio, jedynie wirtualnie
;) ). I nie wrzucałbym tego tutaj gdyby nie fakt, że współtowarzysz wycieczki natrzaskał taka ilość fotek, że aż ciężko to opisać. Normalnie jakby migawka mu latała co kilka sekund
;) Ma to swoje plusy: po raz pierwszy (i na razie ostatni) mam taką ilość fotek "lotniskowych". Ze swojego aparatu mam na ogół jedną dwie i tyle. A tutaj cała masa, że trzeba jeszcze coś wybrać. Być może kogoś coś zainteresuje.
1. Zaczynamy na Ławicy, pierwszy raz z tego miejsca, z uwagi na mega męczący dojazd zostało nam to w pamięci i już nigdy nie zdecydowaliśmy się lecieć z Poznania. Z zabawnych sytuacji: podjechaliśmy pod terminal wyglądający jak barak, był otwarty ale... pusty. Okazało się, że nowy jest z 500m dalej, a nas znaki poprowadziły na stary
:D Było trochę śmiechu
;)
2. Lot chyba niczym szczególnym się nie wyróżniał bo nic z niego nie pamiętam. Chyba nawet wyjątkowo spokojnie go przeżyłem co jest nietypowe jak na mnie
;) Wysiadka i rzut okiem na naszego podniebnego Ikarusa
;)
3.
4.
5.
6.
7. Pierwsza ciekawostka zaraz po wyjściu - tego nie będzie widać na tak małej fotce więc musicie mi uwierzyć - przy wyjściu stoi pan z ogłoszeniem: Pokoje do wynajęcia blisko Playa San Juan. Czyli "nasi. nasi tu byli"
;) Jak się okazało później, kierunek ten był tak popularny dla rodaków niczym kanary dla niemców
;) Jeszcze wielokrotnie w centrum dało się usłyszeć polski język, nie mówiąc o innej zabawnej sytuacji kiedy to jakaś grupka meneli zaczepiała w centrum ludzi prosząc o papierosy. Po odmowie udało się usłyszeć swojskie "ja pierd* k* mać"
;)
8. Szybko, tanio i sprawnie udaliśmy się do miasta
9. Tutaj następuje spora ilość fotek architektury i miejskiego transportu. Jak ktoś siedzi z zamiłowania na SSC (SkyscrapperCity) to pewnie rozumie
;) Wybiorę tylko kilka. Najbardziej spodobała mi się nowa linia tramwajowa. Piękne, nowe bany z automatami w środku. Nie było problemów z odnalezieniem się w zupełnie obcym miejscu.
10. Równie bacznie przyglądałem się małej architekturze. Nawet zwykłe przystanki miały w sobie jakąś estetykę, ład i porządek czego nie można powiedzieć o naszych krajowych żenujących wiatach przystankowych. Zabawna sytuacja: był jakiś słupek z mikrofonem i głośnikiem. Zanim zorientowaliśmy się do czego służy to zdążyliśmy się połączyć z informacją
:D
c.d.n.11. Nie mówiąc już o przystankach, które są małymi dziełami sztuki
;) Ten przystanek, Sergio Cardell, nawet dostał w tym roku jakąś nagrodę w dziedzinie architektury
;)
12.
13.
14. Jak widać na fotkach efekt "serca szwajcarskiego" daje ciekawe efekty gry światłem, szczególnie ciekawie to wygląda w nocy, kiedy przystanek jest też ładnie podświetlony. Nic tylko się zakochać
;)
15. Jak się już podniecam bankami, to jeszcze to czego w polszy mi brakuje:
16. Mówiłem już o akcencie polskim na lotnisku, o polskich żulach w centrum, ale co powiedzie na akcent plażowy?
17. Jak widać nasi są wszędzie i wszystko zniszczą.
18. Dotarliśmy do naszego hostelu. Hostel za grosze ale basen był. Fak je! O to właśnie chodzi w weekendowym wyjeździe
;) Z minusów (o którym wiedzieliśmy z neta) obsługa hostelu za cholerę nie znała nawet jednego słowa po angielsku. Ciężko to sobie wyobrazić w biznesie turystycznym, ale jak widać można. Było trochę zabawy na migi z użyciem mojej nikłej znajomości hiszpańskiego i jakoś się udało
;)
19. Wchodzimy na górę zamkową
20. Widoki z góry bardzo przyjemne, a szczególnie lekki orzeźwiający wiatr
;)
cdn.Zostawiamy hejterów z ich problemami i jedziemy dalej.
21. Widoki z góry zamkowej są na prawdę fajne. Raj dla miłośników robienia panoram (czyli nie mnie)
22.
23.
24.
25.
26. Alcampo - logotyp wydaje się być znajomy
;)
27.
28.
29. Explanada de España, znana również pod nazwą Paseo de la Explanada - szeroka 500 metrowa promenada w Alicante w Hiszpanii biegnąca równolegle wzdłuż rozległej linii nabrzeża, wzdłuż portu. Swój początek bierze w Puerta del Mar i ciągnie się aż do Parque de Canalejas. Jest to jeden z najpopularniejszych bulwarów spacerowych w całej Hiszpanii.
30. Duże drzewo, oj duże
30. Drzewo jest tak duże, że potrzebuje stalowych podpór w kilku miejscach.
31.
32. Czas się przejść wzdłuż morza. Wybieramy drogę z hostelu w kierunku na centrum miasta.
33. Wcześniej po drodze jakaś sztuka nowoczesna, a w zasadzie zegar słoneczny
;)
34.
35. Przed nami kilka kilometrów spacerem wzdłuż wybrzeża. Piękne widoki.
36. Dotarliśmy do portu.
37.
38.
39.
40. Pani się opala
;)
41. Wracamy się do centrum miasta. Wychodząc z portu rondo z fajną fontanną, natryskiem czy jak to zwać: nad ziemia unosiła się taka mgiełka wody. Bardzo fajnie to wyglądało. Pierwszy raz widziałem takie rozwiązanie.
42.
43. Jesteśmy głodni, kierujemy się na wskazaniami nosa szukając czegoś do jedzenia. Wchodzimy w głąb miasta gdyż przy głównej alei spacerowej jest masa nijakich knajpek dla turystów, z angielsko-niemieckim jedzeniem prezentowanym w menu w formie obrazkowej
;) Tak wygląda jedna z uliczek - niemal niekończący się ciąg stolików - co kilka metrów od kolejnego lokalu. Trochę pusto bo tylko takie dziwne osobniki z Polski chciały by jeść obiad o godzinie 15
;) Zupełnie inaczej te uliczki wyglądają wieczorem.
44. Raz Paella z owocami morza i raz z królikiem, por favore. No i oczywiście la cerveza
;) Mas frio.
45. Paści (nieznoszę
;) ) z morza oczywiście było więcej
46. Wszystko świeże, obłożone lodem
47. Dla koneserów spory wybór mini alkoholi
;)
48. Suszenie gaci to normalna sprawa
49. Wracamy do hostelu i wieczorem robimy obchód po tej stronie plaży (hostel leży 15 min. tramwajem od centrum, w kierunku na północ, na tym najbardziej wysuniętym cyplu
;) ).
natalia98 napisał:możesz podać cene za hotel? może kiedyś się przydac taka informajca. pozdrawiamJeżeli dobrze pamiętam to wyszło nas chyba po 10E na łebka na noc. http://www.booking.com/hotel/es/hostal-mont-royal.htmlWkrótce kolejne fotki.
Ile stopni tam mieliście? Pytam z ciekawości, bo byłem w Alicante 3 tygodnie temu i średnie temperatury wynosiły ok. 28oC..Kurde, wyprowadzam się do Hiszpanii, przecież tam jest po prostu pięknie (:
Coś, co nazwałeś barakiem to oddział celny Portu Lotniczego Ławica, co jest jasno wspomniane na znakach drogowych. Jeśli twierdzicie, że one Wam powiedziały, że to terminal pasażerski, to muszę pogratulować, że w Alicante nie zaginęliście.Stary terminal w Poznaniu jest połączony z nowym.
Byłem 22-29 IX. Jak dobrze pamiętam, to pogoda lekko się popsuła 27 IX-było wtedy troszkę chłodniej, lekko kropiło i trochę mocniej wiało. 28 IX natomiast pogoda kompletnie nawaliła, prawie cały dzień lalo, gwizdało i grzmiało. 29 IX, na nasz wyjazd, piękna pogoda wróciła
:) W pozostałe dni, 22-26 IX całymi dniami było piękne słońce, 28oC i lekki wietrzyk-istny raj meteorologiczny na ziemi
:P
karpik napisał:Coś, co nazwałeś barakiem to oddział celny Portu Lotniczego Ławica, co jest jasno wspomniane na znakach drogowych. Jeśli twierdzicie, że one Wam powiedziały, że to terminal pasażerski, to muszę pogratulować, że w Alicante nie zaginęliście.Stary terminal w Poznaniu jest połączony z nowym.Nie wiem, nie pamiętam już dokładnie, całą noc spałem, wszyscy byli zmęczeni całonocną jazdą, kierowca tym bardziej. Droga prowadząca do lotniska była wtedy w remoncie, wszystko było rozkopane. Ja bym tak nie kozaczył jak ty.Haters gonna hate ;D
Nie zwalam, spałem, nie wtrącaj się
;) Było zabawnie. Nie wiem co wtedy znajdowało się w tym budynku, był zdecydowanie świeżo opuszczony, demontowany w środku. Nie miało to wtedy ani tym bardziej teraz żadnego znaczenia. Na przyszłość będzie wiadomo choć już z Poznania nikt z nas latać nie ma zamiaru.
1. Zaczynamy na Ławicy, pierwszy raz z tego miejsca, z uwagi na mega męczący dojazd zostało nam to w pamięci i już nigdy nie zdecydowaliśmy się lecieć z Poznania. Z zabawnych sytuacji: podjechaliśmy pod terminal wyglądający jak barak, był otwarty ale... pusty. Okazało się, że nowy jest z 500m dalej, a nas znaki poprowadziły na stary :D Było trochę śmiechu ;)
2. Lot chyba niczym szczególnym się nie wyróżniał bo nic z niego nie pamiętam. Chyba nawet wyjątkowo spokojnie go przeżyłem co jest nietypowe jak na mnie ;) Wysiadka i rzut okiem na naszego podniebnego Ikarusa ;)
3.
4.
5.
6.
7. Pierwsza ciekawostka zaraz po wyjściu - tego nie będzie widać na tak małej fotce więc musicie mi uwierzyć - przy wyjściu stoi pan z ogłoszeniem: Pokoje do wynajęcia blisko Playa San Juan. Czyli "nasi. nasi tu byli" ;) Jak się okazało później, kierunek ten był tak popularny dla rodaków niczym kanary dla niemców ;) Jeszcze wielokrotnie w centrum dało się usłyszeć polski język, nie mówiąc o innej zabawnej sytuacji kiedy to jakaś grupka meneli zaczepiała w centrum ludzi prosząc o papierosy. Po odmowie udało się usłyszeć swojskie "ja pierd* k* mać" ;)
8. Szybko, tanio i sprawnie udaliśmy się do miasta
9. Tutaj następuje spora ilość fotek architektury i miejskiego transportu. Jak ktoś siedzi z zamiłowania na SSC (SkyscrapperCity) to pewnie rozumie ;) Wybiorę tylko kilka. Najbardziej spodobała mi się nowa linia tramwajowa. Piękne, nowe bany z automatami w środku. Nie było problemów z odnalezieniem się w zupełnie obcym miejscu.
10. Równie bacznie przyglądałem się małej architekturze. Nawet zwykłe przystanki miały w sobie jakąś estetykę, ład i porządek czego nie można powiedzieć o naszych krajowych żenujących wiatach przystankowych. Zabawna sytuacja: był jakiś słupek z mikrofonem i głośnikiem. Zanim zorientowaliśmy się do czego służy to zdążyliśmy się połączyć z informacją :D
c.d.n.11. Nie mówiąc już o przystankach, które są małymi dziełami sztuki ;) Ten przystanek, Sergio Cardell, nawet dostał w tym roku jakąś nagrodę w dziedzinie architektury ;)
12.
13.
14. Jak widać na fotkach efekt "serca szwajcarskiego" daje ciekawe efekty gry światłem, szczególnie ciekawie to wygląda w nocy, kiedy przystanek jest też ładnie podświetlony. Nic tylko się zakochać ;)
15. Jak się już podniecam bankami, to jeszcze to czego w polszy mi brakuje:
16. Mówiłem już o akcencie polskim na lotnisku, o polskich żulach w centrum, ale co powiedzie na akcent plażowy?
17. Jak widać nasi są wszędzie i wszystko zniszczą.
18. Dotarliśmy do naszego hostelu. Hostel za grosze ale basen był. Fak je! O to właśnie chodzi w weekendowym wyjeździe ;)
Z minusów (o którym wiedzieliśmy z neta) obsługa hostelu za cholerę nie znała nawet jednego słowa po angielsku. Ciężko to sobie wyobrazić w biznesie turystycznym, ale jak widać można. Było trochę zabawy na migi z użyciem mojej nikłej znajomości hiszpańskiego i jakoś się udało ;)
19. Wchodzimy na górę zamkową
20. Widoki z góry bardzo przyjemne, a szczególnie lekki orzeźwiający wiatr ;)
cdn.Zostawiamy hejterów z ich problemami i jedziemy dalej.
21. Widoki z góry zamkowej są na prawdę fajne. Raj dla miłośników robienia panoram (czyli nie mnie)
22.
23.
24.
25.
26. Alcampo - logotyp wydaje się być znajomy ;)
27.
28.
29. Explanada de España, znana również pod nazwą Paseo de la Explanada - szeroka 500 metrowa promenada w Alicante w Hiszpanii biegnąca równolegle wzdłuż rozległej linii nabrzeża, wzdłuż portu. Swój początek bierze w Puerta del Mar i ciągnie się aż do Parque de Canalejas. Jest to jeden z najpopularniejszych bulwarów spacerowych w całej Hiszpanii.
30. Duże drzewo, oj duże
30. Drzewo jest tak duże, że potrzebuje stalowych podpór w kilku miejscach.
31.
32. Czas się przejść wzdłuż morza. Wybieramy drogę z hostelu w kierunku na centrum miasta.
33. Wcześniej po drodze jakaś sztuka nowoczesna, a w zasadzie zegar słoneczny ;)
34.
35. Przed nami kilka kilometrów spacerem wzdłuż wybrzeża. Piękne widoki.
36. Dotarliśmy do portu.
37.
38.
39.
40. Pani się opala ;)
41. Wracamy się do centrum miasta. Wychodząc z portu rondo z fajną fontanną, natryskiem czy jak to zwać: nad ziemia unosiła się taka mgiełka wody. Bardzo fajnie to wyglądało. Pierwszy raz widziałem takie rozwiązanie.
42.
43. Jesteśmy głodni, kierujemy się na wskazaniami nosa szukając czegoś do jedzenia. Wchodzimy w głąb miasta gdyż przy głównej alei spacerowej jest masa nijakich knajpek dla turystów, z angielsko-niemieckim jedzeniem prezentowanym w menu w formie obrazkowej ;) Tak wygląda jedna z uliczek - niemal niekończący się ciąg stolików - co kilka metrów od kolejnego lokalu. Trochę pusto bo tylko takie dziwne osobniki z Polski chciały by jeść obiad o godzinie 15 ;) Zupełnie inaczej te uliczki wyglądają wieczorem.
44. Raz Paella z owocami morza i raz z królikiem, por favore. No i oczywiście la cerveza ;) Mas frio.
45. Paści (nieznoszę ;) ) z morza oczywiście było więcej
46. Wszystko świeże, obłożone lodem
47. Dla koneserów spory wybór mini alkoholi ;)
48. Suszenie gaci to normalna sprawa
49. Wracamy do hostelu i wieczorem robimy obchód po tej stronie plaży (hostel leży 15 min. tramwajem od centrum, w kierunku na północ, na tym najbardziej wysuniętym cyplu ;) ).